- Tadeusz Bujnicki
Prymusi, gola!
To nieprawda, że futbol nie jest dla mizernych kujonów w okularach. Młodym piłkarzom nauka idzie lepiej.

Jeśli jesteś filologiem klasycznym, znasz sentencję: „Mens sana in corpore sano”. Jeżeli nie, przetłumaczymy ją: „W zdrowym ciele, zdrowy duch”. Już ci lepiej, prawda? Gdyby cię ktoś dopytywał, powiedz, że słynna fraza jest przypisywana greckiemu filozofowi Talesowi. To błąd. Cytat pochodzi z dziesiątej satyry Juwenalisa, rzymskiego poety urodzonego w 50 roku naszej ery. Zadziwisz rozmówcę swoją erudycją. A zupełnie serio: już prawie 20 wieków temu ludzi przeczuwali, że musi być jakiś związek między aktywnością fizyczną a inteligencją. Zupełnie słusznie. Współczesne badania potwierdzają to, co dawnym myślicielom podpowiadała intuicja.
W amerykańskich filmach często można spotkać podział na stroniących od gimnastyki prymusów i umysłowo upośledzonych mięśniaków. To stereotyp. Wcale nie jest tak, że jednym Bozia dała tężyznę fizyczną, a drugim mądrość. Przeciwnie: bystrzejsi są raczej ci, którzy uwielbiają treningi na bieżni, basenie czy boisku. Słyszałeś o Nassimie Talebie? Znajomość tego nazwiska sprawi, że twój rozmówca po raz kolejny będzie oszołomiony. Ale do rzeczy: Taleb uwielbia śmiać się ze swojej postury – wykidajły w nocnym klubie, a przecież jest intelektualistą pełną gębą, geniuszem ekonomii, autorem szeroko komentowanych książek filozoficzno-biznesowych – jak „Zwiedzeni przez losowość” i „Czarny łabędź”. Kto powiedział, że pod dobrze skrojonym garniturem wziętego prawnika, pisarza albo prezesa nie może kryć się idealnie wyrzeźbione ciało.
A może Nassim Taleb to wyjątek potwierdzający regułę? Absolutnie nie. Uczeni z Finlandii pokazali, co dzieje się pod czaszką, gdy zażywamy ruchu trochę jednak intensywniejszego niż spacer: powstają wtedy kolejne neurony – i to w hipokampie, rejonie mózgu odpowiedzialnym za pamięć i orientację przestrzenną.
Do myślenia dają testy kondycyjne, sprawnościowe i mierzące poziom IQ, które do niedawna przechodzili szwedzcy poborowi. Gdy zestawiono wyniki ponad 1,2 mln młodzieńców, ułożyły się one w wyraźny wzór – ci z nich, którzy byli w najlepszej formie, błyszczeli również inteligencją: bili na głowę swoich mniej wysportowanych kolegów w takich dziedzinach jak rozumienie słów, kojarzenie i zdolności matematyczne.
Co równie fascynujące: intelektualna przewaga wysportowanych facetów utrzymywała się wiele lat po odsłużeniu wojska – zdobywali oni lepsze wykształcenie i zarabiali więcej, rzadziej wchodzili w konflikt z prawem, byli też w mniejszym stopniu narażeni na depresję od swych kumpli, którzy nigdy nie lubili biegać, pływać ani kopać piłkę.
Łatwo z tego wyciągnąć wniosek, że zapisanie syna do klubu piłkarskiego to dobra inwestycja w jego przyszłość. Ale czy futbol – i jakakolwiek inna dyscyplina – już teraz pomoże dziecku w szkole? Pytanie o tyle ważne, że niejedna mama traktuje środowy trening na murawie jako coś, co odrywa dziecko od nauki, a w rezultacie przekreśla jego szanse na dobre studia, karierę i szczęście w dorosłym życiu. Lewandowskiemu się udało, ale ilu chłopców zachwyconych kapitanem reprezentacji Polski powtórzy jego sukces?
Jeśli takie przemyślenia ma również twoja żona, opowiedz jej o badaniu, które przeprowadzono w USA na grupie 12 tys. dzieci. Żeby była jasność: naukowców nie interesowało to, czy zaprogramowanie na futbolowy sukces przyniesie kiedyś dziecku miliony, czy zasiłek i rozczarowanie. Próbowali natomiast odpowiedzieć na pytanie, jak kondycja fizyczna wpływa na wyniki egzaminów z matematyki i angielskiego. Uczniowie o dobrej kondycji wypadali na sprawdzianach i testach o niebo lepiej niż ich mniej sprawni rówieśnicy. Ponadto stwierdzono, że aktywność fizyczna zwiększa u najmłodszych zdolność koncentracji i samoocenę – czy można być prymusem, gdy się nie wierzy w siebie?
Dobroczynny wpływ ćwiczeń na młody umysł potwierdza dodatkowo eksperyment przeprowadzony w dwóch klasach szkolnych w Bunkeflo koło Malmö. Ich uczniom zaaplikowano codzienne lekcje wf. Trzecia z klas tego rocznika pozostała przy dotychczasowym planie – dwóch godzin wychowania fizycznego w tygodniu. Wszystkie dzieciaki miały te same przedmioty, tych samych nauczycieli i mieszkały w tej samej części miasta. Czas wolny spędzały w podobny sposób. Innymi słowy: klasy były porównywalne, a warunki rozwoju dzieci niemal identyczne. Przewidywano więc, że dzieciaki będą sobie z nauką radziły podobnie. Badaczy spotkała jednak niespodzianka. Uczniowie mający gimnastykę codziennie dostawali lepsze stopnie z matematyki, szwedzkiego i angielskiego. Dziewięcioletnią szkołę podstawową kończyli zaś z dobrymi świadectwami. Otrzymywały też lepsze oceny z wf., co jednak wydaje się oczywiste: „Praxi facit perfectam”. To znaczy: „Trening czyni mistrza”.
Kolejna maksyma, którą zadasz szyku w towarzystwie. Ale raczej chodzi o to, byś zaimponował swojemu synowi, przyprowadzając go na trening piłki nożnej i zachęcając do ciężkiej pracy nad sobą.